As I already mentioned - we have moved to a new apartment...
Which means - I have a new sewing space:)
This time, it is a separate room.
Pictures below illustrate the state before redecoration. It looked like this for almost 4 months...
-machines (I use that mannequin head instead of tailors ham)
So, sew girl!
Tuesday, April 1, 2014
Saturday, March 29, 2014
September's Tunic
I decided to not bore you with my sewing room transformations, one post after the another...
So here comes some change of topic - delayed Tunic.
So here comes some change of topic - delayed Tunic.
Friday, March 28, 2014
Sewing Space Vol. I
I'm not living in Brussels anymore... yay :)
We have moved to a friendly town called Lokeren in December, but just before I packed up all my sewing related toys tools, I took some pictures - for the memories... I guess, with the age, I'm getting sentimental :)
So here it is - my old sewing space :)
-machines
Thursday, March 27, 2014
Thursday, August 29, 2013
Grandma's dress in the action
I started this dress in may... finished in june (UFO)... and have only recently been started wearing...
Zaczęłam tą sukienkę w maju... skończyłam w lipcu (UFO)... zaczęłam nosić (do upadłego) w tym miesiącu...
Some person (and I'm not going to say who:) didn't like it, so I lost mood for this one, and just didn't feel like finishing/wearing it.
Pewnej osobie bardzo się ona nie podobała, więc nawet nie chciało mi się jej kończyć, a co dopiero nosić (na jego szczęście już zmienił zdanie :).
Photo shoot was taken some evening (if I remember properly, twenty days ago...).
Sesja miała miejsce pewnego wieczoru (jakieś dwadzieścia dni temu...).
Most foolish pictures happened to be least blured, so here we are...
Najbardziej głupawe zdjęcia okazały się najmniej rozmyte... (proszę o wyrozumiałość - kolejne sesje będą lepsze ;)
Pattern for this dress I discovered in Burda 09/12, after it was sewn by more than half of sewing bloggers i follow...
Rule that I always like something from Burda I didn't buy stack up once again :)
Wykrój pochodzi z burdy 09/12, była już szyta na wielu blogach i mi też się jej "zachciało"...
jak zwykle, najlepiej podobają mi się rzeczy z magazynów, których nie kupiłam...
Some details:
- lapped zipper and "cuff"
- "fake rolled hem" (recently my favourite "lazy method" of hemming "not cooperative" fabrics)
- some Hong Kong bindings from inside (I used some viscose lining fabric - it doesn't lie so smoth like, for example, cotton would, but create almost no extra bulk, so I'm happy with that)
And at the end - sweet nothing - mini coaster for Mr. Rybka. (before I managed to take pictures, he had already messed it up with the coffee...)
I na koniec - podkładka pod kubek dla Pana Rybki.
(zanim ja zdążyłam zrobić zdjęcia, on zdążył już ją uciaprać kawą, ale ostatecznie po to podkładka jest:)
and not so impressing back (but it's just a back :)
i niezbyt piękny tył (ale ostatecznie to tylko tył :)
For sewing this one I blame that girl - she had to post that heart on her blog and tease me ;)
It was my second atempt (first one here) at PP - I love it even more now... :)
(pattern)
Za uszycie tej podkładki jest odpowiadzialna Zapomniana Pracownia - musiała pokazać to serduszko na swoim blogu i mnie rozdraznić ;)
To był mój drugi raz (pierwszy tutaj) z PP (jak to brzmi :) - coraz bardziej się zakochuję :)
Till next post :)
Do kolejnego postu :)
PS: obie rzeczy powstały z uwolnionych tkanin.
Zaczęłam tą sukienkę w maju... skończyłam w lipcu (UFO)... zaczęłam nosić (do upadłego) w tym miesiącu...
Some person (and I'm not going to say who:) didn't like it, so I lost mood for this one, and just didn't feel like finishing/wearing it.
Pewnej osobie bardzo się ona nie podobała, więc nawet nie chciało mi się jej kończyć, a co dopiero nosić (na jego szczęście już zmienił zdanie :).
Photo shoot was taken some evening (if I remember properly, twenty days ago...).
Sesja miała miejsce pewnego wieczoru (jakieś dwadzieścia dni temu...).
Most foolish pictures happened to be least blured, so here we are...
Najbardziej głupawe zdjęcia okazały się najmniej rozmyte... (proszę o wyrozumiałość - kolejne sesje będą lepsze ;)
Pattern for this dress I discovered in Burda 09/12, after it was sewn by more than half of sewing bloggers i follow...
Rule that I always like something from Burda I didn't buy stack up once again :)
Wykrój pochodzi z burdy 09/12, była już szyta na wielu blogach i mi też się jej "zachciało"...
jak zwykle, najlepiej podobają mi się rzeczy z magazynów, których nie kupiłam...
Some details:
- lapped zipper and "cuff"
- "fake rolled hem" (recently my favourite "lazy method" of hemming "not cooperative" fabrics)
- some Hong Kong bindings from inside (I used some viscose lining fabric - it doesn't lie so smoth like, for example, cotton would, but create almost no extra bulk, so I'm happy with that)
And at the end - sweet nothing - mini coaster for Mr. Rybka. (before I managed to take pictures, he had already messed it up with the coffee...)
I na koniec - podkładka pod kubek dla Pana Rybki.
(zanim ja zdążyłam zrobić zdjęcia, on zdążył już ją uciaprać kawą, ale ostatecznie po to podkładka jest:)
and not so impressing back (but it's just a back :)
i niezbyt piękny tył (ale ostatecznie to tylko tył :)
For sewing this one I blame that girl - she had to post that heart on her blog and tease me ;)
It was my second atempt (first one here) at PP - I love it even more now... :)
(pattern)
Za uszycie tej podkładki jest odpowiadzialna Zapomniana Pracownia - musiała pokazać to serduszko na swoim blogu i mnie rozdraznić ;)
To był mój drugi raz (pierwszy tutaj) z PP (jak to brzmi :) - coraz bardziej się zakochuję :)
Till next post :)
Do kolejnego postu :)
PS: obie rzeczy powstały z uwolnionych tkanin.
Wednesday, August 21, 2013
Belgian/Dutch Bloggers Meet Up
Ohhh... so much time since my last post...
Let me start with excuses: it was hot... I didn't have pictures... blah... blah... blah...,
and fake promises: "From now on, posts are going to be systematical..." - I would love that, but unfortunattelly don't belive it myself, so let's cut that c..p, and move on to the actual post:
*ok, one more thing: google translate is doing "teribly good" job (it just doesn't make sense) translating Polish into English, so I decided to write in English on my own. Over.
Trochę mnie nie było...
Już się tłumaczę: było gorąco... nie miałam zdjęć... bla... bla... bla... ale "teraz to już będzie systematycznie" - jasne - byłoby cudnie, ale szczerze mówiąć sama w to nie wierzę...
* pewne źródła poinformowały mnie, że tłumaczenie z polskiego na angielski jest niezrozumiałe - postanowiłam coś z tym zrobić i pisać po angielsku, ale skoro życzycie sobie również polskiej wersji to będzie i taka. Tyle:)
Exacly a month ago (ok, one month was yesterday...) in the city called Brussels, took place a very memorable event - as per title:)
Dokładnie miesiąc temu (no może ciut więcej niż miesiąc, ale nie bądźmy przesadnie szczegółowi...)
w mieście zwanym Brukselą (zaczyna sie prawie jak bajka, prawda?) miało miejsce pamiętne wydarzenie - spotkali się szyjący "blogerzy" (to słowo jakoś słabo przechodzi mi przez gardło pisząc po polsku...)
Pictures shown above were taken by Lelie - A Bouquet of Buttons. Thanks again Lieke:)
Zdjęcia mam dzięki uprzejmości Lieke. Ja oczywiście nie pomyślałam żeby jakiekolwiek zrobić...
Thank's to Anneke (who came up with the idea) and Jo (who prepared detiled plan of the day); I had a chance to meet a bunch of really nice people, who also hapened to have some inspiring blogs:)
Dzięki Anneke (która wpadła na pomysł zorganizowania spotkania) i Jo (która wszystko zaplanowała)... no i Beacie (dzięki, której dowiedziałam się, że coś takiego ma się odbyć:) poznałam kilka naprawdę fajnych osób, które prowadzą równie fajne blogi... (poniżej je wymieniłam i podlinkowałam).
Let me just point them out:
Anneke
Beata
Edje
Jo
Joost, and his website: Make My Pattern
Lieke
Louize
Sigrid
Stephanie
there was as well Margot, who unfortunattely doesn't have a blog (yet:)
Prior to that meeting, I came across the blogs of Inge and Lisa, sadly enough they couldn't make it on that date, but their blogs, are still worth mentioning:)
I had a plan to include the skirt I was wearing on the first picture in this post, but (as usual) I didn't bother yet to take pictures... so this one will get separate post in the near future...
Instead of this - pillow case - I used rest of that olive fabric, compleatly "releasing" it (ok, I still have little, but will use it for some muslin)
Miała być jeszcze spódnica, którą mam na sobie na pierwszym zdjęciu (tak, to bladoskóre blond na pierwszym planie to ja :)
Jak zwykle nie pofatygowałam się (jeszcze) żeby zrobić zdjęcia, więc zamiast tego jest poszewka na LAS (szydelkowy kwadrat odczekał prawie rok na wykorzystanie, więc to w pewnym sensie UFO, a materiały standardowo uwolnione :)
* jeśli ktoś chciałby znaleźć błędy w tłumaczeniu - nie róbcie tego - wersje językowe niezbyt dokładnie się pokrywają ;)
Till next post :)
Pozdrawiam i do kolejnego postu.
Let me start with excuses: it was hot... I didn't have pictures... blah... blah... blah...,
and fake promises: "From now on, posts are going to be systematical..." - I would love that, but unfortunattelly don't belive it myself, so let's cut that c..p, and move on to the actual post:
*ok, one more thing: google translate is doing "teribly good" job (it just doesn't make sense) translating Polish into English, so I decided to write in English on my own. Over.
Trochę mnie nie było...
Już się tłumaczę: było gorąco... nie miałam zdjęć... bla... bla... bla... ale "teraz to już będzie systematycznie" - jasne - byłoby cudnie, ale szczerze mówiąć sama w to nie wierzę...
* pewne źródła poinformowały mnie, że tłumaczenie z polskiego na angielski jest niezrozumiałe - postanowiłam coś z tym zrobić i pisać po angielsku, ale skoro życzycie sobie również polskiej wersji to będzie i taka. Tyle:)
Exacly a month ago (ok, one month was yesterday...) in the city called Brussels, took place a very memorable event - as per title:)
Dokładnie miesiąc temu (no może ciut więcej niż miesiąc, ale nie bądźmy przesadnie szczegółowi...)
w mieście zwanym Brukselą (zaczyna sie prawie jak bajka, prawda?) miało miejsce pamiętne wydarzenie - spotkali się szyjący "blogerzy" (to słowo jakoś słabo przechodzi mi przez gardło pisząc po polsku...)
Pictures shown above were taken by Lelie - A Bouquet of Buttons. Thanks again Lieke:)
Zdjęcia mam dzięki uprzejmości Lieke. Ja oczywiście nie pomyślałam żeby jakiekolwiek zrobić...
Thank's to Anneke (who came up with the idea) and Jo (who prepared detiled plan of the day); I had a chance to meet a bunch of really nice people, who also hapened to have some inspiring blogs:)
Dzięki Anneke (która wpadła na pomysł zorganizowania spotkania) i Jo (która wszystko zaplanowała)... no i Beacie (dzięki, której dowiedziałam się, że coś takiego ma się odbyć:) poznałam kilka naprawdę fajnych osób, które prowadzą równie fajne blogi... (poniżej je wymieniłam i podlinkowałam).
Let me just point them out:
Anneke
Beata
Edje
Jo
Joost, and his website: Make My Pattern
Lieke
Louize
Sigrid
Stephanie
there was as well Margot, who unfortunattely doesn't have a blog (yet:)
Prior to that meeting, I came across the blogs of Inge and Lisa, sadly enough they couldn't make it on that date, but their blogs, are still worth mentioning:)
I had a plan to include the skirt I was wearing on the first picture in this post, but (as usual) I didn't bother yet to take pictures... so this one will get separate post in the near future...
Instead of this - pillow case - I used rest of that olive fabric, compleatly "releasing" it (ok, I still have little, but will use it for some muslin)
Miała być jeszcze spódnica, którą mam na sobie na pierwszym zdjęciu (tak, to bladoskóre blond na pierwszym planie to ja :)
Jak zwykle nie pofatygowałam się (jeszcze) żeby zrobić zdjęcia, więc zamiast tego jest poszewka na LAS (szydelkowy kwadrat odczekał prawie rok na wykorzystanie, więc to w pewnym sensie UFO, a materiały standardowo uwolnione :)
* jeśli ktoś chciałby znaleźć błędy w tłumaczeniu - nie róbcie tego - wersje językowe niezbyt dokładnie się pokrywają ;)
Till next post :)
Pozdrawiam i do kolejnego postu.
Wednesday, July 17, 2013
Motivational bag
Dawno mnie mie było, ale to już chyba norma, więc się nie tłumaczę ;)
Dziś będzie szybki post na "rozruch"...
Uszyłam torbę.
Miała być z innym motywem, a jest z hasełkiem auto-motywacyjnym (Rybka nazwał to "fake motivation", ale lepsza fałszywa niż żadna).
Wisi sobie koło mojej maszyny i zerkam na nią co jakiś czas (na zakupy wyjdzie dopiero dzisiaj).
i jeszcze... nadal pozbywam się/produkuję nowe UFO!
- pokrowce na deskę do prasowania:
uszyłam w maju... i naczekały się na zmierzenie gdzie i nabicie dziurek, a cały proces, łącznie z wyjmowaniem i chowaniem narzędzi trwał mniej niż 10 minut :/
Wszystkie rzeczy są uszyte z uwolnionych tkanin.
Strasznie mi brakuje ich kupowania... W tą sobotę zamierzam zaszaleć, ale tylko tkaniny na konkretne rzeczy - nie hurtowo... zobaczymy czy mi się uda :)
Pozdrawiam
PS: robić podsumowanie w tym tygodniu? macie jakieś nowe rzeczy skończone od ostatniego razu?
Dziś będzie szybki post na "rozruch"...
Uszyłam torbę.
Miała być z innym motywem, a jest z hasełkiem auto-motywacyjnym (Rybka nazwał to "fake motivation", ale lepsza fałszywa niż żadna).
Wisi sobie koło mojej maszyny i zerkam na nią co jakiś czas (na zakupy wyjdzie dopiero dzisiaj).
i jeszcze... nadal pozbywam się/produkuję nowe UFO!
- pokrowce na deskę do prasowania:
uszyłam w maju... i naczekały się na zmierzenie gdzie i nabicie dziurek, a cały proces, łącznie z wyjmowaniem i chowaniem narzędzi trwał mniej niż 10 minut :/
Wszystkie rzeczy są uszyte z uwolnionych tkanin.
Strasznie mi brakuje ich kupowania... W tą sobotę zamierzam zaszaleć, ale tylko tkaniny na konkretne rzeczy - nie hurtowo... zobaczymy czy mi się uda :)
Pozdrawiam
PS: robić podsumowanie w tym tygodniu? macie jakieś nowe rzeczy skończone od ostatniego razu?
Subscribe to:
Posts
(
Atom
)